wtorek, 1 października 2013

Rozdział 17 "Czas na walkę"

 
Następnego dnia każdy z przyjaciół starał się siebie oszczędzać by być na siłach gdy wybije godzina spełnienia planu Emy. Jeszcze przed zachodem słońca Kiwa wyruszył na spotkanie po drzewem by zdążyć na czas. Po drodze spotkał Timona. 
-Hej Kiwa szykujesz się? 
-Tak właśnie tam idę. 
-Mogę iść z tobą bo i tak się tam wybieram?
-Jasne będzie nam raźniej. 
-Dzięki jesteś w porządku. 
-A więc długo znasz Emę? 
-Tak byłem na Lwiej Skalę w dzień jej narodzin a później już tam nie bywałem dlatego zdziwiłem się gdy zobaczyłem Emę tutaj w buszu. Naprawdę wydoroślała. 
-Mówiła mi dla czego uciekła... Może i lepiej bo teraz ma szanse ich uratować. 
-Tak na pewno jej się to uda i zanim się obejrzymy będzie królową Lwiej Ziemi. 
-Też tak myślę. Na pewno na to zasłużyła.
-Z pewnością tak.
Zanim oboje się spostrzegli byli już na miejscu a przed nimi stała Ema i Una.
-Już jesteście?-zdziwiła się Ema.
-Tak woleliśmy przyjść nieco szybciej.-oznajmił Kiwa.
-Rozumiem. A ty Timon tak właściwie po co przyszedłeś?
-Ja tylko przeszedłem życzyć wam powodzenia i powiedzieć ci że na pewno ci się Uda bo jesteś wspaniałą i dorosłą lwicą a zwłaszcza wnuczką Simby.
-Dziękuje ci Timon jesteś wspaniały.-podziękowała Ema.
-A ty Una uwierz w siebie i pokarz prawdziwą siebie czyli mądrą i odważną lwicę.
-Dziękuje Timon ale to nie są moje cechy...-powiedziała skromnie Una.
-Jak to nie? Ja się nigdy nie mylę.-zaśmiał się Timon i odszedł od towarzystwa.
Una, Ema i Kiwa jeszcze długo prowadzili rozmowę na temat szczegółów ich planu i nim się zorientowali nadszedł wieczór.
-W porządku możemy już iść.-oznajmiła cicho Ema.
Ema szła na przodzie i prowadziła Kiwę i Unę. Po dwu godzinnej drodze doszli do granicy pomiędzy Lwią Ziemia a Złą Ziemią.
-W porządku Una możesz iść tylko ostrożnie i powiedz im wszystko dokładnie inie pomiń żadnego ważnego szczegółu.-pouczyła siostrę Ema.
-Postaram się.
Kiwa i Ema skryli się w krzakach a Una zniknęła im z oczu.
Po parudziesięciu minutach Una wróciła.
-No i co?-zapytał Kiwa.
-W porządku przekazałam mamie bo była najbliżej.
-To świetnie możemy iść na Lwią Skałę.-mówiła szeptem Ema.
Do Lwiej Skały był jeszcze spory kawałek a w każdej chwili mogli się natknąć na hienę.
Szli chyba z godzinę aż ich oczom ukazała się Lwia Skała.
-To jest wasza Lwia Skała? Zupełnie inaczej ją zapamiętałem.
-No cóż byłeś wtedy mały.-stwierdziła Ema.
-Chodźcie tam się schowamy.
Cała trójka schowała się w wysokiej trawie za dużym głazem. Trochę się przespali a później zostało tylko czekać aż Zira wyjdzie z groty. Jak na złość trwało to dość długo.
-No gdzie ona?!-niecierpliwił się Kiwa.
-Zachowuje się zupełnie jakby się spodziewała że ktoś zamierza ją odwiedzić i do kogo ona tam mówi?-zdziwiła się Una.
-Nie ważne. O już sobie idzie więc cicho!-uspokoiła obydwoje Ema.
Kiedy Zira zniknęła z horyzontu wszyscy po cichu wślizgnęli się do środka i ku ich zdumieniu nie było tam ani jednej hieny.
-Ale gdzie jest Shaka?
-Nie wiem.-zdziwiła się Ema.
-Tu jestem.-powiedział cicho Shaka.
-Gdzie?
-Tu za tym głazem.
Shaka schowany był w maleńkiej grocie zasłoniętej ciężkim głazem. Najwyraźniej Zira zamyka go tu gdy wychodzi. Kiwa podszedł do głazy i przesuną go z pomocą Emy.
-Shaka braciszku!-ucieszyła się Una.
-Una? Ty żyjesz?-zdziwił się Shaka.
-Tak zwiałam wtedy tym hienom ale nie udało by mi się gdyby nie Ema i Kiwa.
-Ema? To naprawdę ty?
-Tak braciszku to ja.-odpowiedziała radośnie.
-Tak się cieszę że wróciłaś!
-Ja też ale strasznie chudy jesteś. Ona cię strasznie wygłodziła. Ale po za tym bardzo wyrosłeś zupełnie jak Una. Szkoda że nie ma z nami Kiro.-zasmuciła się Ema.
-Cieszyć się będziecie później teraz uciekajmy!-powiedział Kiwa.
-Masz rację poniosło mnie chodźmy!-powiedziała Ema i wybiegła z groty.
-No to niech Una i Shaka pójdą się schować a my uwolnimy resztę i wszystko skończy się dobrze.-powiedział Kiwa do Emy.
-Tak ale gdzie jest Una?-zaniepokoiła się Ema.
-Może została w środku?
Shaka według polecenia siostry schował się a Ema i Kiwa wrócili się po Unę.
Kiedy wyszli na górę zobaczyli twarz obcego im lwa który przytrzymywał Unę.
-Puść ją!-rozkazała Ema.
-Nie!-powiedział tajemniczy lew.
-Kim ty w ogóle jesteś?!- zapytał się Kiwa.
-Ja jestem Asza a ona poczeka tu sobie na Zirę!
-Wiedziałam to było zbyt proste!
-Masz natychmiast ją puścić!
-Nie! Obiecałem Zirze że zabije wszystkie córki Kovu a syna będę głodził i uczył złego. A ona jest już ostatnią córką! W zamian za tę przysługę Zira pozwoli mi zasiąść przy niej na tronie.
-A co z Emą najstarszą córką?-zapytała Ema.
-Ona zginęła zaraz po Kiro. Krzyżyk na drogę!
-A właśnie że nie ona stoi tu przed tobą i będzie walczyć do końca!-powiedziała pewnie Ema.
-To ty?! No to właśnie postawiłaś na sobie krzyżyk!-oznajmił Asza.
-Walcz nie gadaj!
Asza rzucił się na Emę i zaczęła się walka. Kiwa nie mógł nic zrobić, wziął więc Unę i odprowadził ją na bok. W pewnym momencie walki Asza mocno uderzył Emę i młoda lwica straciła przytomność.
W tej samej chwili Kiwa pełen wściekłości i furii zrzucił Asze ze Lwiej Skały który upadając z tak dużej wysokości się zabił.
-Życie za życie morderco!-powiedział Kiwa do nieżyjącego już Aszy.
Następnie wziął Emę na plecy i razem z Uną i Shaką wrócili do buszu... 


1 komentarz:

  1. A myślałam że im się uda... :( Ale Ema na pewno przeżyje bo jest bardzo silna.
    Jak do tond to mój ulubiony rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń