czwartek, 10 października 2013

Rozdział 22 "Zniewolone stado"

Każdego dnia kiedy tylko wstało słońce Ema budziła się i wypatrywała swojego ukochanego Kiwy.
Lecz dnie zmieniały się w miesiące a Kiwy wciąż nie było...
Tego ranka wcześniej postanowiła też wstać Kiara i dotrzymać towarzystwa córce. Obie lwice usiadły na czubku Lwiej Skały i wpatrywały się w horyzont.
-Mamo, boje się że on już nigdy nie wróci...-zaniepokoiła się Ema.
-Wróci. Na pewno.
-Skont to możesz wiedzieć?-zapytała Ema.
-Widziałam jak na ciebie patrzył.-powiedziała z uśmiechem Kiara.
-Jak?-zdziwiła się Ema.
-Z miłością w oczach.
-Nie zauważyłam tego...-zarumieniła się Ema.
-Musisz mu spojrzeć głęboko w oczy i w tedy wszystko zobaczysz.
-Może masz rację.
-Wiem i ja mam rację.-powiedziała Kiara i przytuliła córkę.
Ema wtulona w ramię watki dostrzegła w oddali znajomą jej postać, a za nią jeszcze co najmniej sześć innych lwic i lwów.
-Mamo! Patrz to Kiwa i jego stado!-ucieszyła się Ema.
-Tak masz rację to on!
-Choć obudzimy wszystkich!-powiedziała rozradowana Ema.
Ema wbiegła do groty w której spało całe stado.
-Wstawajcie! Kiwa wrócił razem ze swoim stadem! Trzeba ich powitać!-krzyczała ze szczęścia Ema.
-No już dobrze dobrze.-powiedział zaspany Kovu i wstał.
Kiedy Ema wraz ze stadem wyszła z groty Kiwa był już na miejscu.
Lwica z radości rzuciła się na niego.
-Kiwa!-ucieszyła się Ema.
-Tak tak to ja.Możesz ze mnie zejść?-zapytał obolały Kiwa.
-Co ci jest?-zmartwiła się Ema.
-Wszystko ci zaraz opowiem ale wejdźmy do środka. -zasugerował Kiwa.
-No dobrze.
Kiwa wszedł do środka i usiadł ledwo utrzymując się na łapach.
-No więc co się stało?-zapytał Kovu.
-Opowiedz proszę od początku.-powiedziała Ema.
-No dobrze. Jak tylko opuściłem Lwią Skałę przez około miesiąc wypytywałem wszystkie napotkane mi zwierzęta sawanny o moje stado. Jednak żadne z tych zwierząt go nie widziało. Parę dni później znalazłem ślady niewielkiego stada. Wśród odcisków łap były też łapy mojego rywala który miał bardzo charakterystyczne, duże łapy.
-Chodzi ci o Richa?-zapytała Ema.
-Tak właśnie o niego! A wiec podążałem za śladami aż ich znalazłem okazało się że jest gorzej nisz myślałem. Moja starsza siostra Vika opowiedziała mi że Rich znęca się nad stadem i zmusza do niebezpiecznych polowań.
-Dlaczego więc nie uciekły od niego?-zapytała Kiara.
-Bo w naszym stadzie jest tradycja. Stadem zawsze musi przewodzić samiec. A on był jedynym samcem. Na dodatek mordercą... Jakiś czas temu jedna z lwic urodziła dwóch bliźniaków i on przy wszystkich członkach stada ich zabił.
-Przecież to były bezbronne maluchy!-zaniepokoiła się Kiara.
-No niestety. W każdym razie kiedy przyszedłem Richa akurat nie było i chciałem jak najszybciej zdążyć zabrać moje stado ale nie zdążyłem. Kiedy drogę odciął nam Rich rzuciłem mu wyzwanie takie jak on mi kiedyś. Umowa była taka "Ten kto wygra zabiera stado". I tak się też stało bo rzuciliśmy się sobie do gardeł i po długiej bitwie... wygrałem. I w końcu naprawiłem wszystkie błędy z przeszłości.
-No to wspaniale kochanie!-ucieszyła się Ema spoglądająca jednym okiem na leżącą pośród innych lwic z jego stada lwicę. Wyglądała naprawdę dziwnie. Miała bardzo jasne oczy koloru prawie białego, źrenice jej zaś były szare i bez jakiegokolwiek odbicia.
-Co tak na nią patrzysz?-zapytał Kiwa.
-No... kto to właściwie jest?-zapytała Ema wpatrując się w lwicę.
-To moja siostra Vika.-powiedział z uśmiechem Kiwa.
-Ale co jej jest wygląda tak jakoś dziwnie?
-Bo widzisz ...Vika jest ślepa.-powiedział ze smutkiem Kiwa.
-Dlaczego?
-Taka się urodziła.
-Tak mi przykro nie wiedziałam.-powiedziała onieśmielona Ema do Viki.
-Nic nie szkodzi.-powiedziała Vika uśmiechając się do Emy.
-Dobrze że w tedy ich znalazłem bo ten drań chciał mi zabić siostrę.-zdenerwował się Kiwa.
-Jak to zabić?!-zdziwiła się Ema.
-No normalnie. Kiedy przyszedłem to leżała już na ziemi i ledwo oddychała i była bardzo słaba.
-Może to trochę moja wina...-powiedziała Vika.
-Jak to?-zapytał Kiwa.
-Cały czas mu się stawiałam. Wypominałam mu że nie jest dobrym królem i że to się źle skończy...-powiedziała Vika.
-Nie ma tu twojej winy.-powiedział Kiwa.
-Tak. On po prostu był wredny.-powiedziała Kiara.
-No ale trzeba przyznać że nie powinnaś mu mówić jak to się skończy skoro nie wiedziałaś jak to będzie.-powiedziała Ema.
-No ale widzisz.... ona dobrze wie co się stanie.-powiedział Kiwa.
-Jak to? Nic już nie rozumiem.-powiedziała Ema.
-Bo widzisz moja siostra ma dar i widzi w danym momencie co się ma kiedyś wydarzyć.-powiedział Kiwa.
-To możliwe?-zdziwiła się Ema.
-Tak.-powiedział Kiwa.
-No widzisz czasem tak jest. jeden dar ci życie odbiera a drugi ci daje.-powiedziała Vika uśmiechając się do Emy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz