piątek, 4 października 2013

Rozdział 20 "Dwa serca"

Tego ciepłego wieczoru Ema i Kiwa poszli razem na polowanie. Dzisiaj Ema nie miała szczęścia inie złapała nic za to Kiwa wręcz przeciwnie, złapał dużą antylopę.
-I co? Kto jest lepszym myśliwym?-zapytał się Kiwa.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-powiedziała z sarkazmem Ema.
-No to teraz?
-Nic ja muszę polować dalej bo inaczej nie będziemy miały z siostrą kolacji.
-Możesz wziąć moją.-powiedział Kiwa.
-Jak to przecież mówiłeś mi że jesteś głodny?
-No to był tylko pretekst żeby iść z tobą na polowanie...
-Aaaaaa rozumiem. W takim razie wezmę.
-Bardzo proszę.
Ema uśmiechnęła się do lwa i już miała sobie pójść gdy Kiwa powiedział.
-Ema zaczekaj.
-Tak?
-Ja muszę ci coś powiedzieć.
-A mianowicie co?
-No ja... ja ciebie na prawdę i bardzo szczerze kocham...-wyjąkał zawstydzony Kiwa i uśmiechną się do Emy.
-Naprawdę?-zdziwiła się lwica.
-Tak.
-No cóż obawiam się że ja ciebie też darzę podobnym uczuciem.-powiedziała z uśmiechem Ema.
Lwy jeszcze  przez parę minut uśmiechały się do siebie aż w końcu Ema powiedziała.
-No skoro mamy to już za sobą to może ja już pójdę bo siostra czeka.
-Tak jasne idź. Spotkamy się jutro?
-No raczej tak przydało by się ustalić ostatnie szczegóły co do naszego planu. A gdzie?
-Może pod waszym drzewem? Tam gdzie zawsze.
-No dobrze to do jutra.-pożegnała się Ema i zniknęła Kiwie z oczu.
Ema wróciła do Uny i przyniosła jej kolację z uśmiechem na twarzy a w myślach ciągle siedział jej Kiwa.
-O super antylopa!-ucieszyła się Una.
-Tak to Kiwa ją upolował więc musisz mu podziękować.-rzekła Ema.
-Kiwa? Ty nic nie złapałaś?
-Nie moja mi uciekła.
-A szkoda... wiem że nie lubisz jak antylopy ci uciekają...
-Una! Ja już nauczyłam się z tym jakoś żyć! Więc proszę przestań mnie denerwować. Kiro nie żyje i nawet śmierć wszystkich na świecie antylop tego nie zmieni.
-Wiem ale tęsknie za nim...
-Ja też jeszcze jak pomyślę że gdybym go zatrzymała na czas to by żył to...
-Nie zadręczaj się tym! To nie jest twoja wina!
-Moja i żadne słowa tego nie zmienią...
-No dobra choć jeść.
-Już nie mam ochoty.
-Ale musisz coś zjeść bo jutro idziemy po stado i opuszczamy busz!
-Masz rację muszę coś zjeść. Ale tak myślę że Kiwa mógł by dołączyć do naszego stada.
-No tak jakaś nagroda mu się należy bo w końcu cały czas nam pomagał.
-Nie o to chodzi bo widzisz ja go lubię lubię...
-Co?!
-No tak przed chwilą wyznaliśmy sobie miłość.
-Gratulacje siostrzyczko! Uratujemy stado i weźmiecie ślub!
-No jeszcze zobaczymy czy rodzice się zgodzą.
-A co oni mają domówienia w tej sprawie? Jesteś dorosła! I na pewno nie będą mieli nic przeciwko.
-Skoro tak mówisz to pewnie tak.
Kiedy lwice zjadły antylopę wspięły się na drzewo i próbowały zasnąć. Una zasnęła szybko ale Ema miała z tym nie lada problem bo wciąż jej myśli zaprzątał Kiwa.
Ema popatrzyła wysoko w gwiazdy i powiedziała:
-Dziękuje wam królowie za opiekę i za to że postawiliście na mojej drodze Kiwę. Proszę was niech jutro wszystko się uda.-powiedziała Ema i zasnęła....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz