
Ema i Kiwa upolowali wspólnie dość dużą zebrę. Kiedy najedli się już do syta wrócili nad wodospad.
-No więc?-zapytała Ema.
-Co no więc?-zapytał Kiwa.
-No miałeś mi opowiedzieć o co chodzi z tym synem Simby?-zapytała Ema.
-A cha! No dobrze już mówię!
-Zamieniam się w słuch.
-A więc twój dziadek Simba i twoja babcia Nala przed twoją mamą Kiarą mieli jeszcze syna Kopę.
-Jak to? Dlaczego mi nic o tym nie mówili?!-zdziwiła się Ema.
-Nie wiem ale wolał bym żebyś mi nie przerywała!
-Wybacz...
-No tak. Kopa był następcą tronu Lwiej Ziemi a wtedy na Lwiej Skale mieszkała również Zira i jej dzieci Nuka, Vitani. Za każdym razem kiedy Zira spojrzała na Nukę widziała jego nieżyjącego ojca Skazę.
Zira nie mogła pogodzić się z myślą że jej syn nie zostanie królem więc uknuła intrygę.
Wymyśliła że jak zabije jedynego dziedzica tronu to w przyszłości jej syn będzie mógł zostać królem a przy okazji będzie to zemsta za śmierć Skazy którego jak wież zabił twój dziadek Simba.
Pewnego dnia kiedy Kopa spacerował samotnie po Sawannie, Zira zaczaiła się na niego i zaatakowała go.
Kopa zaczął uciekać ale lwica szybko go dogoniła. Po chwili Kopa znikł w wysokiej trawie. Lewek myślał że jest bezpieczny, ale się mylił. Przed małym lewkiem ukazała się złowieszcza, czerwono oka postać Ziry.
Kopa zdążył tylko wykrzyknąć "pomocy" i w jednej chwili zapadła cisza na sawannie. Krzyk Kopy usłyszał król Simba i natychmiast ruszył ze stadem w kierunku Kopy. Niestety było już za późno... Kopa leżał martwy a obok stała roześmiana Zira. Twój dziadek wygnał Zirę i jej lwice które pomogły w wykonaniu tego planu na Złą Ziemie. Mimo to plan Ziry nie powiódł się do końca gdyż zupełnie jak ona sama, królowa Nala była w ciąży i gotów była wydać na świat kolejnego księcia. Jak się później okazało to była twoja mama Kiara. Teraz rozumiesz?
-Tak. Więc gdyby nie Zira miała bym wujka?-zasmuciła się Ema.
-Pewnie tak.-odpowiedział Kiwa.
-Wież chyba muszę już wracać do siostry.
-W porządku. Ale mam nadzieje że już wiesz dlaczego tak zwlekałem z opowiedzeniem ci tej historii.
-Tak. Dzięki Kiwa...-powiedziała zamyślona lwica.
-No to do jutra?-zapytał Kiwa.
-Może być.-powiedział a Ema ze skwaszoną miną i zaczęła oddalać się od Kiwy.
Ema wróciła na drzewo i zaczęła się zastanawiać dlaczego o tak ważnej sprawie powiedział jej Kiwa a nie rodzice. Czy wszyscy zapomnieli o wujku Kopie?!-pomyślała zrozpaczona Ema i zasnęła obok swojej siostry. Tej nocy Ema śniła o swoim nieżyjącym wujku. W śnie zobaczyła jak wujek ginie z ręki Ziry i przebudziła się. W tej własnie chwili przypomniała sobie o swoim nieżyjącym braciszku Kiro. Z oczu Emy popłynęły słone łzy. Naglę usłyszała głos pradziadka Mufasy :- Nie martw się każdy kiedyś się rodzi i ginie. A jedna choćby mała ofiara może zmienić przyszłość. Ema uśmiechnęła się do gwiazd i położyła się z powrotem obok siostry i zasnęła. I spała tak aż do ranka...