
Kolejne noce były trudne dla Emy. Na Lwiej Sale przez całą noc było słychać szlochanie Kiary, więc by zapomnieć o zmartwieniach Ema wymknęła się nocą do buszu w którym mieszkali Timon i Pumba i postanowiła zostać tam tak długo do puki nie zapomni o zmartwieniach. Nie spała długo bo obudziły ją już pierwsze promienie wschodzącego słońca.
-Och jest tak wcześnie?-powiedziała do siebie Ema.
-Tak to jest jak ktoś jest rannym ptaszkiem!-odpowiedział jej tajemniczy głos.
-Kto to?Kim jesteś?
-Ja jestem Disi i jestem myszką! A ty?
-Och miło mi ! Ja jestem Ema i jak widzisz jestem lwicą.-odpowiedziała Ema.
-Co tu robisz nie widziałam w tym buszu lwa od kąt był tu Simba. Na pewno wież kto to prawda?
-Tak wiem to mój dziadek! -odpowiedziała zdumiona Ema.
-Na prawdę?! Tego się nie spodziewałam.
-...-Ema zarumieniła się.
-No więc co tu robisz skarbie?
-To długa historia...
-To skróć ją bo zaraz obudzą się drapieżniki!
-No dobrze postaram się...
I Ema opowiedziała myszce co skłoniło ją do ucieczki z domu i wszystkie ostatnie wydarzenia.
-To naprawdę przykra historia skarbie... przykro mi z powodu twojego braciszka.
-Dziękuje.
-Ale czy jesteś pewna że dasz sobie tu radę sama?
-Nie jestem sama mam tu przyjaciół mojej rodziny Timona i Pumę.
-A chodzi ci o tych dwóch starych wariatów!
-Wariatów?O co chodzi?
-No jak ci to powiedzieć... mimo to że znaleźli sobie partnerki i mają młode to ciągle zachowują się jak dzieci.
-A bałam się że gorzej...
-Z nimi być już gorzej nie może!
-Rozumiem gdzie mogę ich znaleźć?
-Ej ale jesteś pewna że oni nie odeślą cie do domu?
-Ech może...
-Skarbie to zły pomysł.
-Ale... no dobrze.
-Pewnie jesteś głodna co?
-Tak zaraz coś upoluję!
-Tu nie ma zwierząt którymi żywią się lwy chyba że jak Simba i te durnie zaczniesz jeść robale.
-Ee...
-No?
-Można spróbować!-powiedziała pewnie lwica.
-To choć za mną!
Myszka zaprowadziła Eme do wielkiego pnia i pokazała gdzie powinna szukać robali.
Lwicy nawet podeszło jedzenie robaków ale wciąż myślała o swoim braciszku.
Tym czasem na Lwiej Skale trwały poszukiwania Emy.
-Kovu znalazłeś ją?-pytała zapłakana Kiara.
-Nie a ty?
-Nie!
-Przykro mi skarbie ona chyba uciekła.
-Dlaczego to zrobiła?!
-Może dlatego że rada ustaliła że to ona odziedziczy po mnie tron?!
-Co?!-krzyknęła Kiara.
-Uspokój się!
-Powiedziałeś jej to?
-Nie miałem to ogłosić jak wróci z maluchami do domu! A że wyszło jak wyszło to zupełnie o tym zapomniałem.
-To czemu miała by uciec?
-Może podsłuchała jak rozmawiałem o tym z twoim ojcem?
-Jestem beznadziejną matką straciłam dwójkę dzieci w ciągu jednego tygodnia.
-Uspokój się kochanie wróci. Jak nie zrobi czegoś głupiego!
-Co?!-zaniemówiła Kiara.
-Nic nic...
-Dobrze że została nam jeszcze dwójka.-rozpłakała się Kiara.
-Spokojnie kochanie choć do środka. Będę szukać dalej!
-Dziękuje kochanie...
I znów smutek ogarną Lwią Skałę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz