czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 4 "Strata"



   
Kiedy grota była już pełna i wszyscy członkowie rady głowili się nad przyszłością Lwiej Ziemi, Kiara poszła zobaczyć jak radzi sobie jej matka z maluchami. 
-Mamo gdzie są moje dzieci? 
-Obudziły się i Ema zabrała je na sawannę żeby się pobawiły. 
-Och... już się bałam. W takim razie zostawiam cię i wracam na Lwią Skałę. Zobaczę co ustalili. 
-Zaczekaj pójdę z tobą też jestem ciekawa! 
-No dobrze to choć! 
W tym czasie Ema doskonale się bawiła ze swoim rodzeństwem na sawannie. 
-Berek! Goń mnie! 
-Hehehehe! 
-Ej uspokójcie się!-podniosła głos Ema. 
Wszystkie lwiątka stanęły jak wryte i popatrzyły na siostrę. 
-Czy coś się stało?-zapytał Kiro.
-Tak musicie teraz być cicho.-powiedziała szeptem lwica.
-Dlaczego?-zapytała Una.
-Bo lwice wyszły na polowanie a tam jest dość duże stado antylop. Nie chce by się spłoszyły!
No chyba że chcecie być bez obiadu! -wyjaśniła Ema.
-Nie oczywiście że nie.-powiedziały maluchy.
-No dobrze stańcie spokojnie pod tym drzewem i się przyglądajcie.
-A ty nie idziesz polować?-zapytał Shaka.
-Nie ja jestem za młoda a poza tym to nie mogę was zostawić samych.
-W porządku.-odpowiedział Shaka.
Lwice ruszyły do ataku! Niestety Ema nie przewidziała że antylopy pobiegną w ich stronę.
Lwice goniły za antylopami które szybko zbliżały się do Emy i maluchów. Próbowały skierować antylopy w innym kierunku ale zwierzęta były uparte.
-Boje się Ema!-powiedział Kiro.
-Spokojnie jeśli nie odejdziecie od drzewa nic wam nie będzie!-uspokoiła lwiątka Ema.
Niestety lwiątka spanikowały zaczęły uciekać pomiędzy kopytami setki antylop! Ema nie mogła się ruszyć. Ale gdy zobaczyła swojego brata który stał bez ruchu sparaliżowany strachem pośród biegnącej zwierzyny rzuciła się pomiędzy antylopy by mu pomóc.
-Kiro! Uciekaj braciszku!-wrzeszczała Ema. I w tej właśnie chwili dostała po głowie kopytem antylopy i straciła przytomność. Kiedy się ocknęła stada antylop już nie było a obok niej stali  rodzice i stado.
-Co się stało?-zapytała obolała Ema.
-Kochanie nic ci nie jest?!-zapytała zaniepokojona Kiara.
-Nie raczej nie a gdzie lwiątka?!
-Były zdezorientowane i wystraszone więc zasnęły.-uspokoił ją Kovu.
-Och rozumiem. Dużo przegapiłam?
-Nie skarbie,ale byłaś bardzo odważna i wiedz że to nie była twoja wina! -powiedział Kovu.
-Każdemu może się zdarzyć że stado wymknie się z pod kontroli.
-Ale my nie o tym mówimy...-powiedziała zapłakana Kiara.
-O co chodzi mamo?
-Widzisz skarbie... twój braciszek nie miał szczęścia...-powiedział ze smutkiem Kovu.
-Co?!Jak to możliwe!-mówiła ze łzami w oczach Ema.
-No... Kiro nie żyje... Przykro mi. -powiedział Kovu i wskazał na leżącego obok martwego Kiro.
-Nie to nie prawda!!!!!!!!!!!-krzyczała Ema.
Ema,Kiara i Kovu wraz z rodzeństwem stali i płakali nad ciałem biednego małego Kiro...
Mijały godziny aż w końcu zaczeło robić się ciemno...
-Kochani chodźmy nie ważne jak długo będziemy tu stać on już nie wróci...-powiedział ze smutkiem Kovu.
-Masz rację kochanie chodźmy. -powiedziała Kiara.
I cała rodzina poszła w kierunku Lwiej Skały...
Ema tej nocy nie mogła spać więc wyszła z groty i patrzyła się w gwiazdy.
-Dlaczego?Dlaczego?!-pytała lwica lecz nikt jej nie odpowiedział.
Ema zwiesiła głowę w duł i powiedziała:
-Braciszku przysięgam że żadnej antylopie w życiu nie odpuszczę!Każda z nich zapłaci za twoje cierpienie! Pomszczę cię! -mówiła rozpłakana i zraniona Ema.
Przez następne dnie cała Lwia Skała pogrążona była w żałobie, a Ema doskonaliła się w polowaniu by któregoś dnia pomścić swojego braciszka Kiro...

1 komentarz: